Polski Związek Wędkarski

Koło nr 9 w Sztumie

ZARYBIANIE 2020

administrator

Od kilku tygodni aura jakby dostosowywała  się do apelu wirusologów – zostań w domu. Szaro, ponuro, dżdżysto, dołująco. Perspektywy też kiepskie. Zima bez śniegu, święta bez rodziny. I do tego te nekrologii. Odchodzimy hurtem. Nie ma już wśród nas Ryszarda Zdaniewicza - od dwóch kadencji sekretarza Komisji Rewizyjnej naszego zarządu. Nie ma Marka Żółtkiewicza, który lubił się pochwalić okazami linów i złotych karasi z jeziora Barlewickiego. Ich fotki zawsze trzymał w komórce. Połowa ambitnych planów na ten rok pozostała na papierze. Nie było otwarcia ani zakończenia sezonu z wyszynkiem. Nie było Dnia Dziecka, ani zawodów z okazji Dni Ziemi Sztumskiej. Słowem bryndza. Beczka dziegciu zamiast miodu…Od kilku tygodni aura jakby dostosowywała  się do apelu wirusologów – zostań w domu. Szaro, ponuro, dżdżysto, dołująco. Perspektywy też kiepskie. Zima bez śniegu, święta bez rodziny. I do tego te nekrologii. Odchodzimy hurtem. Nie ma już wśród nas Ryszarda Zdaniewicza - od dwóch kadencji sekretarza Komisji Rewizyjnej naszego zarządu. Nie ma Marka Żółtkiewicza, który lubił się pochwalić okazami linów i złotych karasi z jeziora Barlewickiego. Ich fotki zawsze trzymał w komórce. Połowa ambitnych planów na ten rok pozostała na papierze. Nie było otwarcia ani zakończenia sezonu z wyszynkiem. Nie było Dnia Dziecka, ani zawodów z okazji Dni Ziemi Sztumskiej. Słowem bryndza. Beczka dziegciu zamiast miodu…
Baczni obserwatorzy naszej strony dostrzegli zapewne, że w roku bieżącym nie opublikowaliśmy na tych łamach jeszcze żadnej informacji z zarybiania jezior, nad którymi sprawujemy pieczę. W poprzednich latach pojawiały się dość często, zwłaszcza jesienią. Wystarczy przewinąć strony by się o tym przekonać. Tegoroczna wstrzemięźliwość w opisywaniu tego typu wydarzeń jest efektem wniosków części naszych kolegów, by zachować do nich pewien dystans czasowy. Zbyt szybkie relacje kojarzą bowiem ze wzmożonym ruchem moczykijów  nad opisywanym akwenem. Ale co się odwlecze, to nie uciecze…
Pierwsza dostawa dojechała do nas 26 maja. Było to 150 kg węgorza podchowanego, takiego po 20 cm i więcej, z którego sporo uciechy miała zwłaszcza lokalna populacja perkozów i mew. Bez naszej wiedzy i zgody sypnięto je bowiem w jednym miejscu, za co dostawcy oberwało się po uszach, więc w przyszłości już tego błędu nie popełni. Warto w tym miejscu podkreślić, wszak w przyszłym roku dobiega końca kadencja obecnych władz związku, że w ciągu ostatnich czterech lat do jeziora Barlewickiego Okręg PZW w Elblągu sypnął 600 kg tej szlachetnej ryby. A w poprzedniej kadencji było podobnie. Równie ambitnie tym gatunkiem jest zarybiane jezioro Dąbrówka, do którego wpuszcza się co roku po 200 kilogramów.
Kolejny transport narybku, zapowiedziany elektronicznie na 22 września, wprawił piszącego te słowa w niemałe osłupienie. Do jeziora Zajezierskiego miało dotrzeć 200 kg kroczka karpia. I dotarło. W asyście dwóch umundurowanych członków Państwowej Straży Rybackiej oraz przedstawiciela Zarządu Okręgu PZW Elbląg. Okazało się bowiem, że kroczek ważył od kilograma w górę, ale w sztukach było go niewiele. Za to ciężar pilnowania miejsca zrzutu do późnych godzin wieczornych spadł już na kol. Jacka Lewandowskiego i jego społecznych strażników, którym od kilku lat szefuje. Zawodowcy oświadczyli bowiem – wasza ryba, to se pilnujcie…
Najbardziej intensywny w dostawy był październik. Na bogato potraktowano ponownie jezioro Barlewickie, choć wywiązanie się z obietnicy sprawiło okręgowi sporo kłopotów. Z zapowiedzianych  550 kg kroczka złotego karasia, w pierwszej transzy dojechało zaledwie 51 kg. Wcześniej 50 kg z tej dostawy wpuściliśmy bowiem do jeziora Zajezierskiego i 20 kg do jeziora Białego. To ostatnie zostało wzbogacone także o 20 kg ładnego, drobnego linka, który za klika lat sprawi niejednemu z nas sporo radości.
Wiosenne zarybianie naszych wód wylęgiem żerującym szczupaka przyjmowaliśmy z mieszanymi uczuciami, wszak było przy tym więcej zachodu niż pożytku. Bo co z tego, że wpuszczało się 100 czy 200 tysięcy sztuk, skoro przeżywalność wynosiła kilka procent. Dlatego tegoroczna dostawa narybku jesiennego wlała nieco miodu w nasze serca. 96 kg odważone z aptekarską dokładnością, wszak taka sama ilość miała trafić tego dnia do jeziora Kuksy, dzięki Jackowi Lewandowskiemu, który wsparł nas swoją łodzią, została rozprowadzona wzdłuż całej linii brzegowej jeziora Zajezierskiego. Dziesięć dni później wpuściliśmy jeszcze do tego akwenu 40 kg kroczka lina. Drobnego, w ilości przebijającej kilkakrotnie owe 200 kg karpia. A o ilość przecież nam chodzi.
Przy trzecim podejściu okręg dostarczył zapowiadaną ilość złotego karasia do jeziora Barlewickiego. Aby się wywiązać z tego zadania, ostatnią transzę, po wymieceniu własnych i okolicznych stawów hodowlanych, ściągał aż zza Łodzi. Z ośrodka zarybieniowego w Białej Rawskiej. Reasumując – w smutnym roku 2020 wpuściliśmy do naszych akwenów 350 kg węgorza podchowanego, 620 kg kroczka karasia, 96 kg narybku jesiennego szczupaka oraz 60 kg kroczka lina. Razem – 1126 kg. I tak trzymać…